W średniowieczu rozpoczęła się religijna krucjata przeciw wilkom. Polowano nie tylko na zwierzęta, lecz i na ludzi, których podejrzewano, że czasem przybierają wilczą postać. U schyłku XVI wieku Jean Bodin ogłosił pogląd, że skoro człowiek potrafi przekuć żelazo w stal, to tym bardziej szatan może ciało ludzkie zmienić w bestię. Kwestia wilkołactwa stała się nawet przedmiotem dyskusji podczas soboru w Konstancji, na który przybył cesarz Zygmunt. Ustalono wtedy, że przemiana człowieka w wilka jest możliwa. Nie było zgody jedynie co do tego, w jaki sposób się to dokonuje.
Kiedy złapano podejrzanego o wilkołactwo, wytaczano mu proces o uprawianie czarów. Oskarżony podczas tortur zazwyczaj wyznawał, iż posiadł zdolność do przemieniania się w wilka dzięki maści otrzymanej od diabła. Opowiadał o aktach ludożerstwa, w trakcie których jego ofiarami były głównie dzieci, czasem zaś kobiety. Niektórzy przyznawali się także do uczestnictwa w sabatach i rzucali podejrzenia na swoich ziomków w nadziei, że sami wybronią się przed karą. Na nic to im się jednak nie przydawało, gdyż wszystkich i tak pochłaniał potem stos ofiarny.
W 1573 roku skazano na stos Gillesa Garniera, pustelnika, który opuścił swoją pustelnię wraz z żoną Apolliną i zamieszkał w St. Bonnet. Oskarżono go o to, że pod postacią wilka zamordował trójkę dzieci. Zdarzenia tego nikt nie widział. Wiadomo było tylko tyle, że dzieci zginęły, a skoro jedynym intruzem w miejscowości był Garnier, automatycznie zaczęto wysuwać przeciw niemu oskarżenia. Nie minęło wiele czasu, a oskarżony sam przyznał się do winy po wymyślnych torturach zadawanych mu przez sąd inkwizycyjny. I tak wilk był syty, i owca cała. Czasami jednakże i prawdziwemu wilkowi zdarzało się oberwać. W 1685 roku w okolicach miasta Ansbach grasował groźny wilk. Jego ofiarą padały dzieci, co nasunęło mieszkańcom miasta podejrzenie, że może to być wilkołak. Urządzono więc na niego nagonkę, w trakcie której zapędzono go do studni. Rozzłoszczeni mieszczanie pochwycili wilka i... ubrali go w ludzki strój, zakładając mu na głowę perukę, a na pysk ludzką maskę. W ten sposób wystrojonego drapieżnika powieszono, aby wszem i wobec świadczył, że oto pozbyto się wilkołaka. Dla potwierdzenia zaś tych dziwacznych pomysłów ogłoszono, że w owego wilka wcielił się duch zmarłego rok wcześniej burmistrza Michaela Leichta.
Zazwyczaj wilkołakami zostawali ludzie ułomni albo po prostu wędrowcy, czy też pustelnicy nie żyjący w żadnym konkretnym miejscu. Symboliczna przemiana człowieka w wilka wskazywać miała na zmianę statusu społecznego człowieka, który wypadał poza nawias zachowań uznawanych za normalne przez lokalną społeczność. Wykorzystywano do tego celu postać wilka ze względu na wstręt, jaki ludzie czuli do jego fizycznej postaci, i lęk, jaki budziła jego najeżona ostrymi zębami szczęka.
|